piątek, 30 grudnia 2011

Fist of Fury cd.

Trzecia bitwa z gwardią.
grałem z Czarkiem, przeciwnik sympatyczny choć wg mnie ta jego gwardia to jakaś niemrawa była, taka do wszystkiego czyli do niczego, ale zacznijmy od początku, zaczynam, ląduję dropem trochę za daleko do Lemana ale wystarczająco blisko do chimery, spalam ja, wybuch, ginie jakieś nadzienie ze środka, reszta potoczyła się całkiem fajnie, landek jeździł i od tyłów otwierał Lemany, jednemu lufę urwał zapomniany WG z drop poda, bujał się na lufie i została mu w dłoniach jak skończył serię trzystu podciągnięć dla szpanu.
                    Dekoncentracja przeciwnika w trakcie bitwy, dzięki temu Jego celność spada i łatwiej wygrać
                                         Chłopaki w akcji, w tle Leman z urwaną lufą i zakłopotany Wg
                                                                                   Czarek ratuje resztki swojej armii




Czwarta bitwa następnego dnia rano, ciężko się ruszyć, afterparty trochę się przeciągało, za stary jestem na spanie na podłodze, jakoś się pozbierałem w przeciwieństwie do mojego przeciwnika, spóźnił się pół godziny. Gra przeciwko mariankom w czystej postaci, raczej żeź niewiniątek, na skutek późnienia nie zdążyłem ugrać maksa, trzeba było kończyć w czwartej turze z punktami karnymi, jestem mocno niezadowolony.

Ostatnia bitwa, salamandry z Vulcanem i bandą termosów, gdyby nie ten głupi znacznik na środku warty kupę punktów to byłby remis tak przegrana, w combacie zjadłem vulcana z termosami, staranowałem landkiem speedera, meltami spaliłem wypasionego predatora, przeciwnik schował się w bomblu i niebyło jak go ostrzelać. Bitwa fajna choć zapomnieliśmy o paru rzeczach np o tym że w bomblu był niebezpieczny teren , może coś by jeszce zeszło dzieki temu.
                                                                       Spalony Predator i dymiące resztki poda
                                                                          Chwilę póżniej speeder dostał z tarana i się rozłożył :p

Ogólnie turniej zaliczam do udanych, bitwy na naprawdę wysokim poziomie, przeciwnicy też super, nikt (prawie) się nie ciśnieniował, nauczyłem się całkiem sporo i przywiozłem mała nagrodę za udział, pochwalę się nią kiedy indziej

niedziela, 18 grudnia 2011

Fist of fury 2011 relacja

Trochę mineło od mojego ostatniego posta ale najpierw były przygotowania a później uczestnictwo w samym turniej i jakoś tak nie miałem czasu napisać co aktualnie się dzieje.
Zaczne od początku.
Na miejscu byłem trochę przed czasem więc na spokojnie zapoznałem się z układem stołów, pogadałem ze starymi znajomymi.





 zostały rozlosowane pierwsze pary do bitwy, mi przypały manewry z Grey Knightami 
pierwsza moja bitwa z tą formacją w sumie, wszystko nowe, jedyne co rozpoznawałem to dwa dredy. Wygrałem zaczyanie, ustawiłem sie na prawej ćwiartce. Przeciwnik na przeciwnej lewe, w pierwszej turze spadłem dropem i wyparowałem dreda z 2x autocannonami, dalej szło już łatwo, narobiłem sporo zamieszania, rozwaliłem prawie całą armię przeciwnika, jednak braki w punktach nadrobił kontrolowaniem znacznika. Zwycięstwo.

                                               Orzeł wylądował, spalił dreda rozwalił razora ubił dwóch chłopa wkładki
                     
                                      
  WG jasno daje do zrozumienia co będzie jego następnym celem, wcześniej załatwił  z chłopakim dwa składy GK


                        Kolejny razor leży na plecach, obok niego chłopaki które niewiedzą do końca co się stało
  Nie takie GK straszne jak się wydają, tutaj resztki składu  z halabardami, niby tacy super i same ochy i achy a składali się jak młode drzewka na wietrze
                                                                                  GK skitrani w terenie, następna tura i już ich nie było

                              Kolejny Rhino pełen efektów (też go pospusłem chwilę później)
 a tym czasem na stole obok Dzielni Gwardziści stawiali zacięty opór orkom
i mniej więcej tak wyglądał stół w okolicach 5 tury, niestety aparat zaczął szwankować i nie mogłem robić zbyt często zdjęć.

Druga bitwa trafiłem na wilki, zawsze wiedziałem że moja armia jest silna ale to co robił przeciwnik było przegięciem, skończył ze mną w 3 turze, lord na wilku jest przesadzony, całe szczęście mój własny jest już prawie skończony, zostało go tylko pomalować

wtorek, 29 listopada 2011

Moja armia

Jako że jest dosyć liczna chciałbym zamieścić fotki całościowe moich chłopaków
                                                                                                   Terminatorzy w natarciu
                                                                                                 Kosmiczne wilki gotowe do walki
                                                                                      ciężkie wsparcie, szybki atak i elity w natarciu

                                                                                                      Widok na dreda
















                                                                                          Może nie wilk ale też nieźle się bije