niedziela, 18 grudnia 2011

Fist of fury 2011 relacja

Trochę mineło od mojego ostatniego posta ale najpierw były przygotowania a później uczestnictwo w samym turniej i jakoś tak nie miałem czasu napisać co aktualnie się dzieje.
Zaczne od początku.
Na miejscu byłem trochę przed czasem więc na spokojnie zapoznałem się z układem stołów, pogadałem ze starymi znajomymi.





 zostały rozlosowane pierwsze pary do bitwy, mi przypały manewry z Grey Knightami 
pierwsza moja bitwa z tą formacją w sumie, wszystko nowe, jedyne co rozpoznawałem to dwa dredy. Wygrałem zaczyanie, ustawiłem sie na prawej ćwiartce. Przeciwnik na przeciwnej lewe, w pierwszej turze spadłem dropem i wyparowałem dreda z 2x autocannonami, dalej szło już łatwo, narobiłem sporo zamieszania, rozwaliłem prawie całą armię przeciwnika, jednak braki w punktach nadrobił kontrolowaniem znacznika. Zwycięstwo.

                                               Orzeł wylądował, spalił dreda rozwalił razora ubił dwóch chłopa wkładki
                     
                                      
  WG jasno daje do zrozumienia co będzie jego następnym celem, wcześniej załatwił  z chłopakim dwa składy GK


                        Kolejny razor leży na plecach, obok niego chłopaki które niewiedzą do końca co się stało
  Nie takie GK straszne jak się wydają, tutaj resztki składu  z halabardami, niby tacy super i same ochy i achy a składali się jak młode drzewka na wietrze
                                                                                  GK skitrani w terenie, następna tura i już ich nie było

                              Kolejny Rhino pełen efektów (też go pospusłem chwilę później)
 a tym czasem na stole obok Dzielni Gwardziści stawiali zacięty opór orkom
i mniej więcej tak wyglądał stół w okolicach 5 tury, niestety aparat zaczął szwankować i nie mogłem robić zbyt często zdjęć.

Druga bitwa trafiłem na wilki, zawsze wiedziałem że moja armia jest silna ale to co robił przeciwnik było przegięciem, skończył ze mną w 3 turze, lord na wilku jest przesadzony, całe szczęście mój własny jest już prawie skończony, zostało go tylko pomalować

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz